Na stronie allaboutmusic.pl pojawiła się pierwsza recenzja najnowszej płyty Justina 'Believe Acoustic’. Przeczytajcie poniżej…
Już w 2010 roku wokalista podjął się stworzenia akustycznych wersji swoich utworów. Wtedy jednak były one trochę niedojrzałe, no ale czego spodziewać się po nastolatku, który dopiero wkraczał w muzyczny świat. Brak mu było finezji i wyczucia. W 2012 roku pojawił się album Believe, który sprawił, że jego muzyka była odbierana o wiele lepiej. Byłem zaskoczony – lepsze operowanie głosem i w końcu zakończony proces mutacji, który wyeliminował typowo dziecięce brzmienie. A teraz nastała era Believe Acoustic.Gdy po raz pierwszy usłyszałem, że planowane jest wydanie tego specjalnego albumu, byłem zaintrygowany. Tego typu krążki zazwyczaj albo są dobre, albo po prostu ciężkie w odbiorze, pozbawione inwencji twórczej śpiewającego. Nie da się także ukryć, że nie każdy umie stworzyć dobre, akustyczne wersje swoich utworów – to już high level twórczości. Jedno trzeba przyznać i to nieważne czy lubi się twórczość Biebera, czy nie – stanął na wysokości zadania.
Gdy po raz pierwszy usłyszałem, że planowane jest wydanie tego specjalnego albumu, byłem zaintrygowany. Tego typu krążki zazwyczaj albo są dobre, albo po prostu ciężkie w odbiorze, pozbawione inwencji twórczej śpiewającego. Nie da się także ukryć, że nie każdy umie stworzyć dobre, akustyczne wersje swoich utworów – to już high level twórczości. Jedno trzeba przyznać i to nieważne czy lubi się twórczość Biebera, czy nie – stanął na wysokości zadania.Na albumie znajdziemy 11 piosenek, w tym wszystkie single z albumu Believe. Bardzo zaciekawiła mnie akustyczna wersja Boyfriend – o niebo lepsza niż ta z albumu. Świetne jest moderowanie głosu – poruszanie się po różnych skalach dźwiękowych nie należy przecież do najłatwiejszych. Widać tu pewien pomysł na tą piosenkę, którą nie ukrywam bardzo polubiłem w tym brzmieniu. As Long as You Love Me jest według mnie bardzo przewidywalne, lecz nie można tego odbierać jako zarzut. Już wcześniej wokalista prezentował ten utwór na żywo i może dlatego utwór nie przykuł aż tak mojej uwagi. Inne zdanie mam o Beauty and a Beat, który jest chyba najlepszym akustykiem na tym albumie. Może to przywiązanie do teledysku z tego utworu z Nicki Minaj, albo ta piosenka. Nie wiem. Ewidentnie jest coś w niej, co zachęca do nucenia. Jak dobrze się wsłuchamy w utwór to słychać lekkie vibrato, ewidentnie nie jest śpiewane na siłę. Słychać przecież lekkość.
Początkowo na trackliście albumu znajdowały się tylko utwory z Believe. Potem jednak zostały dodane nowe, niepublikowane wcześniej. Yellow Raincoat oraz I Would może nie należą do najlepszych, ale bardzo chciałbym je usłyszeć w zwykłym producenckim brzmieniu z innymi instrumentami. Ta pierwsza wydaje mi się trochę zbyt monotonna, brzmienie gitary nie przykuwa mojej uwagi. Możliwe, że to ze względu na drugą piosenkę. I Would zdecydowanie brzmi bardziej młodzieżowo, dopasowane do wielu słuchaczy. Jestem pewien, że gdyby zostało wybrane na singiel to osiągnęłoby duży sukces – może nie tyle komercyjny, jednak cieszyłby się dużą popularnością wśród fanów. Osoby, które do tej pory nie cierpiały jego twórczości i nagminnie go hejtowały, mogłyby zmienić o nim zdanie.
Jeśli już ten album miałby być promowany singlem to jedną z lepszych propozycji jest All Around The World. Klimatyczny, wesoły i co najważniejsze dobry brzmieniowo. W pewien sposób mógłby się także sprawdzić Be Alright. Niby nic skomplikowanego – kompozycja na fortepian, ale bije z piosenki prawda i prosty przekaz. Co do reszty utworów to jest prawie, jak na każdym albumie. Znajdziemy i lepsze i gorsze. Trzeba jednak przyznać, że każdy z nich został nieźle wyprodukowany i żaden z nich na pewno nie został wybrany przypadkowo.
KATEGORIE: