Wywiad ze Scooterem Braunem – JBIEBER.PL
INFORMACJE O STRONIE
Nazwa: Justin Bieber Polska - JBIEBER.PL
URL: jbieber.pl
Online od: kwiecień 2011
Kontakt: jbieberplkontakt@gmail.com
Hosting: Fan-strefa.pl
Administratorzy: Marta
Redaktorzy: Marta
Kodowanie i grafika: Honeymoon Backdrop & JBieber.pl

Wszystkie informacje, zdjęcia oraz nowości umieszczane na stronie należą tylko i wyłącznie do JBieber.pl! Zabrania się kopiowania treści oraz zdjęć, a także motywu graficznego i kodowania! Nasze informacje są chronione prawami autorskimi. Jeśli chcesz korzystać z naszych informacji, napisz do nas!
OSTATNIE ZDJĘCIA Z GALERII

TWITTER

FACEBOOK

SOCIAL MEDIA JUSTINA
STRONA: www.justinbiebermusic.com
FACEBOOK: /justinbieber
INSTRAGRAM: @justinbieber
TWITTER: @justinbieber
YOUTUBE: Justin Bieber
TIKTOK: @justinbieber
SPOTIFY: Justin Bieber
KALENDARZ
x- x
OSTATNIE WIDEO NA NASZYM KANALE

Wywiad ze Scooterem Braunem - 30 cze 2016 / Marta

Scooter Braun jak wszystkim zapewne wiadomo, jest menadżerem i dobrym przyjacielem naszego idola. Udzielił wywiadu dla Paper, w którym nie raz wspomina o Justinie Bieberze, więc postanowiliśmy to dla was przetłumaczyć. Tłumaczenia dokonała Martyna, której serdecznie za to dziękujemy! Przeczytajcie co mówił Braun:

Scooter Braun o momencie, w którym jego kariera wystartowała i rzeczy, której żałuje.

Jako Założycie SB Projects, Scooter Braun wystartował i zaczął kierować karierą klientów takich jak Justin Bieber, Carly Rae Jepsen, Psy, Karlie Kloss, Black Eyed Peas, Steve Angello, CL, Martin Garrix, Tori Kelly, The Knocks, a ostatnio Kanye Westa. Wraz z kierownictwem muzycznym SB Projects obejmuje również wytwórnię płytową (Schoolboy Records), dział wydawnictwa muzycznego (Sheba Publishing) i kilka filmowo-telewizyjnych i technologicznych przedsięwzięć.

Redaktor:
Czy jest pojedynczy moment albo wydarzenie, które uznajesz za początek swojej kariery?

Scooter Braun: Powiedziałbym, że wyrzucenie mnie z pracy przez matkę Jermaine’a Dupri. Legenda głosi, że nasze drogi, moja i Jermaine’a się rozeszły, że ja jakby odszedłem, bo tak będzie najlepiej. Ale prawda jest taka, że rozmawiałem z nim kilka miesięcy wcześniej o tym, że myślałem o odejściu i miałem te wszystkie pomysły, ale nie sądziłem, że mnie wysłuchają. Byliśmy sobie jak bracia, więc to była bardzo lekka rozmowa i on powiedział „Nie, nie sądzę, że tego potrzebujesz [odejścia], coś wymyślimy.” Więc ja już w pewnym sensie planowałem odejść i jednego dnia jego mama była w biurze – ona to zaczęła – i zaczęła mówić, jak mogliśmy tak po prostu wykorzystać jej syna. Żartowała sobie, ale doszło do momentu, kiedy stał to się wręcz znieważające. Zostało powiedziane coś naprawdę obraźliwego i powiedziałem jej, że to było niewłaściwe. I byłem naprawdę miły i serdeczny, mówiąc to, ale było to coś w stylu „Nie mam zamiaru udawać, że to, co powiedziałaś, było w porządku.” To było bardzo niewłaściwie i nie było w porządku. Następnego dnia przyszedłem, a ona włożyła list do mojej skrzynki pocztowej, mówiąc, że jestem zwolniony. Jermaine powiedział „Och, będę tu za parę tygodni.” Ale nie zamierzał się za mną wstawić. Spojrzałem jeszcze raz na list i zauważyłem, że on to podpisał. Powiedział „Och, daj temu kilka tygodni, mama jest po prostu zdenerwowana.” Wiesz i po prostu powiedziałem sobie „Właśnie dlatego muszę zacząć robić coś swojego i uwierzyć w siebie.”

Byłem bardzo zdezorientowany, a mój brat podróżował po Ameryce Południowej, sypiając w hostelach za 5 dolarów za noc i jeżdżąc w 15-godzinne trasy autobusem przez Amerykę Południową, napisałem do niego email, który odczytał w kawiarni i napisał, że naprawdę potrzebuję takiej podróży. Więc poszedłem d sklepu, zakupiłem potrzebne rzeczy, kupiłem bilet w jedną stronę do Chile i nie wróciłem przez 5 tygodni. To był mój przycisk RESET. Wróciłem jako zupełnie nowy człowiek, to był wielki punkt zwrotni. I w ciągu trzech miesięcy od powrotu odkryłem Ashera Rotha, a cztery miesiące po tym, Justina Biebera.

R: Czy masz albo miałeś mentora?

SB: Wiesz, wychodząc w Atlancie, tak naprawdę nie miałem mentora. Moim mentorem był mój ojciec. Zawsze zwracałem się do niego po radę, ale on nie miał pojęcia o moim biznesie i nie miał przyjaciół, którzy w tym są. Więc moim mentorem było czytanie. Czytałem książki o Davidzie Geffenie i Richardzie Bransonie. Czytałem wywiady z Jeffreyem Katzenbergiem, Lucianem Grainge’em i Dougiem Morrisem. I skończyło się na tym, że moje kariera zaczęła się rozwijać. Miałem ludzi takich jak Chaka Zulu, który był menadżerem Ludacrisa i pomógł mi wspiąć się w tym biznesie i miałem przyjaciół takich jak świętej pamięci Shakir Stewart, który mnie pilnował. Miałem ludzi takich jak Steve Rifkind, który podpisał ze mną moją pierwszą umowę nagraniową dla Ashera Rotha i, z którym stałem się naprawdę bliski. Ale skończyło się na tym, że kiedy zaczęliśmy osiągać sukces, zacząłem spotykać ludzi, na których się uczyłem. Wiec poznałem Luciana Grainge’a i staliśmy się bardzo, bardzo bliscy. Poznałem Jeffreya Katzenberga, poznałem Richarda Bransona, a jednego dnia mój telefon zadzwonił, a mój asystent powiedział „Wiesz, idziesz na lunch z Davidem Geffenem w przyszłym tygodniu.” Był jednym z tych osób które mówią „Taa, powinniśmy się spotkać.” A ja byłem raczej typem „To nie mogło się wydarzyć”. A potem okazało się, że jego asystent to zorganizował. Więc powiedziałbym, że to Jeffrey Katzenberg, David Geffen i Lucian Grainge, to są goście, z którymi rozmawiam przynajmniej raz w miesiącu. Historia zatoczyła koło. Uczyłem się na nich, a teraz mam ich w swoim życiu i oni stali się moimi mentorami. Ale wciąż, do dnia dzisiejszego, powiedziałbym, że to mój ojciec jest tym, do kogo najczęściej się zwracam.

R: Co uważasz, że jest twoim największy osiągnięciem do dnia dzisiejszego?

SB: Mój syn.

R: Co byś powiedział, jest największym motywatorem dla Ciebie pod względem osiągnięć i sukcesu?

SB: Teraz? Mój syn [śmieje się].

R: A zanim go miałeś?

SB: Myślę, że zanim miałem dziecko, moją motywacją było to, że chciałem pozostawić jakiś wpływ na świat, ponieważ David Geffen powiedział mi „Wiesz, za sto lat nikt nie będzie mnie pamiętał, więc to pewne jak cholera, że nie będą też pamiętać ciebie, dlatego nie miej ego.” I to była świetna rada. Ale jedną rzeczą, w której się z nim nie zgadzałem jest to, że ja wierzę dziedzictwo i, racja, mogą mnie nie pamiętać, ale mogą czuć mój wpływ. I to jest wystarczająco dobre dla mnie. Ponieważ, kiedy umrę, będę martwy. Nie jestem tu, by zobaczyć, czy zapamiętają moje imię. Ale chcę pozostawić wpływ na świat, który jest tego warty, to ma dla mnie duże znaczenie i robi różnicę. I chcę zamknąć oczy tego ostatniego dnia mojego życia, wiedząc, że to zrobiłem. Odkąd mam dziecko, wiesz, mogę po raz pierwszy poczuć swoją śmiertelność. Ponieważ pomyślałem sobie „Oto jestem, trzymając tę osobę w moich ramionach. Nigdy przedtem jej nie spotkałem, nie znam jej, nie znam jej osobowości, ona nie zna mnie. Przed 33 lata mojego życia pracowałem tak ciężko, by stać się kimś w tym świecie, a ta osobie mnie nie zna, ale kocham ją mocniej niż kogokolwiek, kogo spotkałem w swoim życiu.” Po raz pierwszy odkąd miałem 22 lata, mam swojego pracodawcę. Pracuję dla swojego syna. I każdego dnia budzę się z zamiarem pracowania nad tym, by być kimś w świecie, kogo mógłby podziwiać.

R: Co robisz, by się zrelaksować i oczyścić swój umysł?

SB: Gram w koszykówkę, by oczyścić umyć, medytuje i… moja żona nauczyła mnie różnicy pomiędzy czasem mikro i makro, czasami ludzie myślą „Och, ta osoba musi osiągać duży sukces, bo cały czas jest zajęta.” Napakowane harmonogramy, bum, bum, bum. Ale lubię planować więcej w czasie makro, kiedy mówię sobie „Spójrz na ten przedział czasu, zero planów.” I to jest godzina albo dwie, na które nic nie planuję i wtedy po prostu usiądę. Mogę wejść na Instagrama lub Facebooka, poczytać coś, obejrzeć grę, pogadać z przyjaciółmi przez FaceTime albo dosłownie opuścić głowę, by pomyśleć. I to są te chwile, kiedy mam prawdziwą innowację. To te chwile, kiedy mam chwile jasności, gdzie coś wymyślam. Bo kiedy idziesz wciąż i wciąż, nie masz czasu, by pomyśleć.

R: Co było Twoją największą przeszkodą w karierze?

SB: Największa przeszkoda w karierze… te półtora roku z Justinem [Bieberem] było bardzo trudne. Wiesz, kocham tego dzieciaka i nigdy nie przechodziłem z nikim przez coś takiego. I przez te półtora roku czułem się jak porażka. Każdy pojedynczy dzień był walką. To był najtrudniejszy moment w mojej karierze, bo było to również coś osobistego. Nauczyłem się wiele o życiu, o sukcesie, o ludziach. I jestem naprawdę dumny, że przeszedł przez to na drugą stronę i jestem bardzo dumny z ludzi w naszym teamie – wszyscy byliśmy dla niego jak rodzina. Nikt się nie poddał. I kiedy patrzysz na to, kogo ma wokół siebie teraz, kiedy osiągnęliśmy sukces, to są ci sami ludzie, który byli tu od samego początku. I wiesz, wszyscy ludzie, którzy weszli tu pomiędzy, odeszli. I myślę, że to dlatego, że jesteśmy firmą z naszych wartości i naszej rzetelności, i nie podobało nam się tamto. I kiedy potrzebował zwrócić się do kogoś, gdy był już gotowy, my byliśmy tymi, do których się zwracał. Wiesz, tak naprawdę otrzymałem bardzo duży kredyt na zmianę sytuacji, ale chciałbym powtórzyć to, co już powiedziałem, przez te półtora roku – nawaliłem. Powodem, dla którego rzeczy się odwróciły i Justin osiągnął ten sukces jest to, że to on zdecydował się zmienić. I osobą, która zasługuje na ten kredyt jest on.

R: Podjął decyzję, że jest gotowy, by się zmienić.

SB: Taa, coś się stało. Obudził się pewnego dnia i zadzwonił do mnie i powiedział „Możesz się ze mną spotkać?” A nie byliśmy wtedy w dobrych relacjach, bo codziennie się kłóciliśmy. I on na mnie spojrzał i powiedział „Nie chcę taki być.” I rozgryźliśmy to, ale ja próbowałem to rozpracować przez półtora roku. Zmiana nastąpiła, gdy on zdecydował się zmienić.

R: Teraz, kiedy pracujesz z Kanye, jakich rzeczy, możesz powiedzieć, że się od niego nauczyłeś, a czego, myślisz, że on nauczył się od ciebie?

SB: Powiedziałbym, że jednym z wielkich wyobrażeń o nim jest to, że ludzie myślą, że jest egoistą, ale jest on jednym z najbardziej ofiarowujących istot ludzkich, jakie kiedykolwiek spotkałem w całym moim życiu. Ten człowiek mógłby oddać ci własną koszulę. Moja praca w tej relacji to równoważenie go i popychanie, ponieważ on popycha mnie jak nic innego, a także pomaganie mu w polityce rzeczy i chronienie go. Bycie osobą, która powie „nie”, w szczególności tym, którzy chcą go wykorzystać. Ponieważ on jest prawdziwym artystą, prawdziwym geniuszem i ambasadorem kreatywności. Gdy ktoś jest kreatywny i ma jakiś pomysł, nie cofnie się przed niczym, by ten pomysł ujrzał światło dzienne, ponieważ to kocha, ale czasami niektóre rzeczy kosztują trochę pieniędzy i w tym moja praca, by pomóc w tej kategorii – by pomóc temu działać, jakbym rozkręcał prawdziwy biznes, ponieważ plusy są ogromne. To jest coś, czego nie byłem pewien, czy chcę zrobić na początku i naprawdę się cieszę, że to jednak zrobiłem, ponieważ mogę ci powiedzieć: On jest prawdziwym geniuszem i to jest inspirujące każdego dnia, kiedy z nim jestem i z nim rozmawiam. A rozmawiam z nim teraz dużo [śmieje się], ale mogę ci również powiedzieć, że ma wielkie serce i jest jedną z najmilszych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem… Myślę, że moja pomoc z Kanye to to, że on lubi szczerość, a ja jestem wręcz brutalnie szczery. I myślę, że on to docenia i skoro ja nie mam problemu z rzucaniem mu wyzwań, on nie ma problemu z rzucaniem wyzwań mnie. Właśnie dlatego szanujemy siebie nawzajem. Mogę ci powiedzieć, że jest bardzo, bardzo, bardzo wyjątkową osobą i kulturowo niezwykle ważny. I czuję, że jedną z tych rzeczy, które chcę zrobić w moim czasie pracy z nim jest, aby upewnić się, że ludzie będą mogli zobaczyć faceta, którego ja mogłem zobaczyć.

R:
Jaki byłeś jako dziecko? Czy jest coś w twojej osobowości lub zainteresowaniach, co podczas dorastania pozwoliłoby ci przewidzieć, jaką ścieżkę w końcu wybierzesz?

SB: Byłem trochę buntowniczy, a bardzo towarzyski, ale również byłem domatorem. Tak naprawdę nigdy się nie zmieniłem. Mam na myśli, mam 34 lata i wciąż mówię do siebie „Scooter”, racja? Ale kiedy jestem w domu, lubię pobyć trochę sam i lubię myśleć o czymś samemu. Kiedy jestem na zewnątrz, jestem bardzo towarzyski i chyba jestem taki od zawsze, odkąd byłem dzieckiem. Ale zawsze robię rzeczy po swojemu, co, kiedy byłem dzieckiem, zawsze przynosiło kłopoty. Pamiętam, kiedy byłem dzieckiem, a nauczycielka myślała, że ściągam, bo miałem odpowiedź na teście z matematyki, a kiedy spojrzała na moją pracę, to nie miało dla niej sensu. A ja powiedziałem „Wcale nie ściągałem, pokaże pani” i pokazałem jej, że umiem rozwiązać to równanie tym okrężnym sposobem. Spytała „Dlaczego w ogóle zrobiłeś to tak?” A ja odpowiedziałem na to „A dlaczego by nie?” Zawsze chciałem robić rzeczy w ten sposób, w jaki chciałem je robić.

R: Czy jest coś czego żałujesz?

SB: To zabawne, w zeszłym tygodniu rozmawiałem w szkole i zadali mi to samo pytanie i, tak, jest jedna rzecz, której żałuję. I to był dosłownie bardzo określający moment w moim życiu. Byłem chyba w 8 klasie i byłem na obozie koszykarskim – to jeden z tych pięciodniowych uśpionych obozów, gdzie jedziesz grać w koszykówkę i tamci trzej goście na obozie byli całkiem fajni, byli rok starsi ode mnie. I zaprzyjaźnili się ze mną, ponieważ byłem dobry i zamierzałem zagrać Mecz Gwiazd na koniec tygodnie i lubili mnie, bo potrafiłem grać. I myślałem, że to było super, że starsi kolesie mnie lubili. Poszedłem do ich pokoju, a oni obgadywali jakiegoś chłopaka z mojego rocznika, którego jeszcze nie poznałem, bo, nie wiem, był cichy. A oni nagle powiedzieli „Chodźmy do jego pokoju i zabawmy się z nim!” A ja na to „Serio?” Więc oni jakby włamali się do jego pokoju i wyrzucili wszystkie jego szorty w stos i powiedzieli „Ty, Braun, nasikaj na to!” I wiedziałem, że to było złe i zupełnie nie pasowało do mojego charakteru. Nigdy nie pozwalałem tyranom wywierać na mnie presji jako dzieciak, ale wtedy z jakiegoś powodu uległem presji i nasikałem na spodnie tego dzieciaka. Było mi wstyd za siebie. I wiesz, ten dzieciak musiał nosić kąpielówki, a cały obóz w zasadzie wciąż pytał „Kto to zrobił?”, a ja czułem się winny i nie mogłem żyć w swojej skórze, więc się przyznałem. Ale nie powiedziałem im nazwisk reszty chłopaków, nie pociągnąłem ich za sobą, nie wydałem ich. Wydałem tylko siebie. I powiedzieli mi, że dlatego, że się przyznałem, pozwolą mi zostać do końca, ale nie będę mógł wziąć udziału w Meczu Gwiazd na koniec obozu. Natychmiast zakończyłem przyjaźń z tamtymi chłopakami, ponieważ już nie wydawali mi się tacy fajni i zaprzyjaźniłem się z tamtym dzieciakiem, na którego spodnie nasikałem, bo go przeprosiłem i powiedziałem jak było mi przykro.

R: Wow.

SB: No i się zaprzyjaźniliśmy. A pod koniec tygodnia, mimo że byliśmy przyjaciółmi, jego mama podeszła do mnie i zaczęła krzyczeć, że jestem obrzydliwy. Mój tata mnie obronił i powiedział „Czemu mówi pani tak do mojego syna?” A ona na to „On nasikał na spodnie mojego syna!” A mój tata powiedział, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobił i odwrócił się do mnie, pytając „Racja, Scott?” A ja tylko spojrzałem na niego i natychmiast zrozumiał „Cholera, mój syn jest winny.” Nie był zadowolony, oczywiście, ale tamtej chwil nigdy, nigdy, przenigdy nie zapomnę. I to jedyny moment w moim życiu, którego żałuję. Ponieważ być zawstydzonym i żałować można tylko wtedy, kiedy robisz coś złośliwie. Wiesz, popełniałem błędy, ale, w przeciwieństwie to tego, nie były złośliwe. Nie żałuję tych błędów, bo z każdego coś się nauczyłem. Żałuję tego jednego, bo wiedziałem lepiej. I byłem złośliwy i wiedziałem, że robię źle. I obiecałem sobie wtedy, że nikt nigdy więcej nie postawi mnie w takiej sytuacji… Od tamtej pory w mojej karierze, ilość narkotyków, jakie widziałem, ilość ofert, jakie otrzymałem i nigdy nie przyjąłem… Dumnie mówię „To nie ja”. I wiesz, jedyne, czego żałuje, to, że byłem słaby w tamtej chwili. To był jedyny raz w moim życiu, kiedy się dałem – ten moment.

R: Nigdy tego nie zapomniałeś.

SB: Nigdy nie postawiłem siebie w takiej pozycji od tamtej chwili. I żałuję tego, ale równocześnie był to bardzo znaczący moment w moim życiu, który pomógł mi stać się mężczyzną.

R: Wreszcie, od wywiady dla działu ’Sexy’ czy byłeś kiedykolwiek napędzany do osiągnięcia czegoś przez pragnienie zaimponowania swojej partnerce?

SB: Hell yeah! [śmieje się]. Moja żona. Byłem napędzany do przekonania jej, by za mnie wyszła! Moja żona to kompletnie nie moja liga, jest spektakularna, jest bystra, piękna, niesamowita, jest o wiele lepszą osobą ode mnie. Więc kiedy na nią patrzę, myślę „To jest to. Już po mnie.” Nie próbowałem się żenić, nie próbowałem nawet być w związku. Byłem poza związkami i zamierzałem spędzić kolejne parę lat jako singiel – i rzeczywiście żyłem życiem singla – a potem spotkałem moją żonę i powiedziałem jej na naszej pierwszej randce „Myślę, że już po mnie. To ty.” I odwołałem wszystkie inne randki. I tak, byłem napędzany do tego, by mieć prawdziwe życie, ponieważ spotkałem osobę, z którą mógłbym je dzielić.



KOMENTARZE